Aleksandra Przepiórka: Mam 27 lat i czuję się świetnie
Dzisiaj swoje urodziny obchodzi nasza rozgrywjąca - Aleksandra Przepiórka. Z tej okazji nakłoniliśmy Olę do obszernej rozmowy. O czeskiej przygodzie, roli kapitan zespołu i ostatnich meczach rozmawiała z zawodniczką Jowita Grzegorzewska.
JG: Mieszkasz w okolicach Radomia i swoje pierwsze kroki siatkarskie stawiałaś w Liderze Radom. Jak to jest po prawie 15 latach wrócić i ponownie grać, można powiedzieć w rodzimym klubie?
AP: Kiedy dowiedziałam się o możliwości gry w Radomce, nie zastanawiałam się długo i praktycznie od razu wiedziałam, że chcę wrócić do Radomia i promować swój region. Na moją decyzję złożyło się wiele czynników, oczywiście ważny był dla mnie powrót w rodzinne strony, ale przede wszystkim liczył się aspekt sportowy. Możliwość grania w większym wymiarze czasowym i stałe podnoszenie siatkarskich umiejętności były dla mnie priorytetem. Bardzo się cieszę, że mogę ponownie grać w pobliżu mojego domu.
JG: Przez rok grałaś też w Czechach. Co spowodowało, miało wpływ na wybór zagranicznego klubu?
AP: Czeska liga była dla mnie wspaniałą przygodą i jeżeli kiedykolwiek będę miała szansę wyjechać do zagranicznego zespołu na pewno to rozważę. Zdecydowałam się reprezentować barwy Ostrawy, ponieważ otrzymałam ciekawą ofertę na granie, rozwój zarówno sportowy jak i osobisty. Granie w czeskiej ekstraklasie dodało mi pewności siebie i pozwoliło na poznanie innego spojrzenia na siatkówkę niż to w polskiej lidze.
JG: Co więc skłoniło Cię do powrotu do Polski i wybór w tym sezonie E.Leclerc Radomki Radom?
AP: Na wybór klubu zawsze składa się kilka czynników. Nie ukrywam, że priorytetową kwestią jest trener, z którym będę współpracowała . Kiedy dowiedziałam, że Radomkę będzie prowadził Jacek Skrok nie zastanawiałam się długo i praktycznie od razu byłam przekonana , że chcę wrócić do Radomia .Wiedziałam, że to bardzo doświadczony trener. Jest znakomitym fachowcem i widać, że ma serce do tego co robi. Oddaje temu zawodowi bardzo dużo pasji i kawał swojego życia. Bardzo dużo można się od niego nauczyć i zawsze służy pomocą, nie tylko siatkarską, ale i mentalną. Człowiek uczy się całe życie, więc dla mnie będzie to wspaniała okazja do poznania nowych rzeczy z siatkarskiego rzemiosła. Do tej pory współpraca z trenerem przebiega bardzo dobrze. Wszystkie treningi są przemyślane i naprawdę świetnie zorganizowane.
JG: No właśnie... treningi. Sezon przygotowawczy spędziłyście na innej hali. Jak gra Ci się na MOSiRze?
AP: Faktycznie, większość treningów odbywamy na hali przy Publicznym Gimnazjum nr 13, ale mamy również możliwość trenowania na hali MOSiR. To oczywiste, że chciałybyśmy mieć więcej zajęć na MOSiR-ze, lecz zdajemy sobie sprawę, że są w mieście jeszcze inne drużyny, które z tego obiektu korzystają i nie zawsze da się wszystko dograć. Działacze jednak robią wszystko, żebyśmy mogły jak najczęściej grać także na hali przy Narutowicza. Hala MOSiR ma swój klimat i urok. Trybuny są blisko boiska, co jest bardzo fajne, ponieważ słychać naszych fantastycznych kibiców. Nieważne na jakiej hali będziemy grać, musimy dawać z siebie "maksa" i walczyć o każdą piłkę.
JG: Apropo walki o każdą piłkę, chyba jak do tej pory nikt nie może Wam zarzucić, że jest inaczej? Trzy rozegrane mecze i wszystkie z nich zakończone dopiero w piątym secie.
AP: Naszym celem jest wygranie każdego kolejnego meczu. Jesteśmy ambitnym zespołem i nawet jak na przeciw stanie zespół „na papierze” silniejszy, nie złożymy broni i będziemy walczyć o każdy punkt. Cieszy udział w Pucharze Polski, zawsze to nowe doświadczenie. Dopóki piłka w grze nasze szanse oceniam 50/50. Mamy fajny zespół, który może napsuć krwi wielu bardziej doświadczonym zespołom i sprawić niejedną niespodziankę. Jest jeszcze dużo do poprawy w naszej grze ale mam nadzieję, że z meczu na mecz bedzie to wszystko wyglądało coraz lepiej. Nie zwieszamy głów. Nie tracimy nadziei. Walczymy dalej! Wiadomo niedosyt pozostaje, ale jesteśmy już myślami przy kolejnym meczu.
JG: Czy którejś z drużyn szczególnie obawiacie się w tym sezonie?
AP: Liga w tym roku jest bardzo wyrównana. Trzeba się koncentrować tak samo mocno na wszystkich meczach, ponieważ nie ma słabych zespołów i każdy chce ugrać jak najwięcej. Na pewno bardzo wzmocniły się przed sezonem Wisła Warszawa czy Wieliczka. Ciekawy projekt powstał w Kaliszu i Poznaniu. Niemniej jednak do wszystkich przeciwników podchodzimy z dużym respektem, ale i pewnością siebie, gdyż nasz zespół również ma na ten sezon wysokie aspiracje.
JG: Jak odnajdujesz się w roli kapitan E.Leclerc Radomki Radom?
AP: Byłam bardzo zaskoczona, kiedy okazało się, że będę kapitanem Radomki. Aczkolwiek jestem z tego powodu dumna, ponieważ świadczy to o zaufaniu drużyny, co niezmiernie mnie cieszy. Atmosfera w ekipie jest bardzo dobra, każda z dziewczyn może liczyć na wzajemną pomoc i to jest dla mnie najważniejsze.
JG: Jak już jesteśmy przy temacie atomsfery w drużynie... Jak to wygląda "od szatni"?
AP: Myślę, że zawiązał się fajny kolektyw, który ma jasno sprecyzowane cele na ten nowy sezon. Każda z dziewczyn wie co ma robić na boisku i wszystkie zostawią serducho na parkiecie. Atmosfera jest bardzo dobra, wzajemnie się wspieramy i dopingujemy. Razem cieszymy się ze zwycięstwa i razem przeżywamy porażkę. Naszym mocnym punktem jest zespołowość, nie mamy indywidualności tylko zgrany zespół, a to z pewnością zaprocentuje dobrymi wynikami.
JG: Dlaczego akurat rozgrywająca?
AP: A to ciekawa historia! Do 16 roku życia grałam na pozycji przyjmującej. Będąc w klubie UMKS MOS Wola Warszawa trener Stanisław Lizińczyk uznał, że najlepszym rozwiązaniem, zarówno dla klubu jak i dla mnie, będzie granie na pozycji rozgrywającej. Jako rozgrywająca czuję się czasem jak mózg drużyny (śmiech), ponieważ przez moje ręce przechodzi każda piłka i to od moich wyborów dużo zależy. Jest to ogromna odpowiedzialność. ale pomimo tego bardzo mi sie to podoba.
JG: Jak wygląda normalny dzień Oli Przepiórki?
AP: Każda minuta w życiu sportowca jest ważna. Ważne jest nie tylko to, co robimy na hali i na siłowni, ale również długość odpoczynku i sposób regeneracji połączone z odpowiednim doborem pożywienia. Mój dzień zazwyczaj zaczyna się od porannej kawy i obfitego śniadania o 7 rano . Następnie udaję się na pierwszy trening. Najczęściej jest to trening techniczny albo zajęcia na siłowni. Potem pędzę od razu na obiad. Czas między pierwszym, a drugim treningiem spędzam u moich koleżanek z drużyny. O godz. 18 rozpoczyna sie kolejna jednostka treningowa, która trwa mniej więcej od 2 do 2,5h . Z racji tego, że mieszkam 40 km od Radomia dojazd do domu zajmuje mi 50min.
O godzinie 22 jestem na miejscu, później pyszna dietetyczna kolacja, dobra książka i sen.
JG: Czego Ci więc życzyć w siatkarskiej karierze?
AP: Narazie to nazywam przygodą z siatkówką, a nie karierą (śmiech). Mam 27 lat i czuję się świetnie. Robie to, co kocham, kocham to, co robię. Z roku na rok chcę robić więcej postępów, a moim cichym marzeniem jest zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej.